piątek, 12 kwietnia 2013

Niezauważony motyl


Ludzie-larwy to ci, którzy widzą w innych kogoś lepszego od siebie, opiewając ich osiągnięcia, pewność siebie i styl życia. Zazwyczaj chowają swoje talenty w kokonie niedomówień i po cichu marzą o tym, by kiedyś je spełnić. Nie wychylają się zza cienkiej powłoki niewidzialności i żyją z poczuciem braku, bo największym szczęściem jest dla nich sukces najbliższych. Ludzie-larwy nagradzają swoich przyjaciół epitetami, na które nie zasłużyli, bo sami nie do końca w siebie wierzą, doświadczając tylko palcem, a nie całym sobą.

Pewnego dnia dochodzi do sytuacji, w której człowiek-larwa, szarpany wątpliwościami na temat swoich umiejętności, musi wystąpić przed szereg przyjaźni. Przychodzi czas sprawdzenia się w nowym zadaniu, mając wsparcie kilkuletniej, bliskiej relacji. Człowiek-larwa trzęsie się z nerwów, pokasłuje w rytmie „zabierz mnie do domu”, no i nie może się skupić. Przyjaciel przygląda się z bliska i drży równie energicznie.

Nagle nadchodzi czas rozwiązania wielotygodniowych przygotowań. Człowiek-larwa nieśmiało zaczyna otwierać kokon i wypuszczać z niego profesjonalne i mądrze przemyślane zdania. Prowadzi dialog zwinnie i w sposób nad wyraz skromny, będąc dla rozmówcy partnerem, a nie pseudo-znawcą tematu. Wyciska z siebie nieznane dotąd emocje, jak gdyby miał zaraz ewoluować w pięknego owada. Nic  z tego, nie dochodzi do przemiany, choć przyjaciel siedzi z otwartymi ze zdziwienia ustami i nie wie, co ma powiedzieć. Reaguje wielkim uśmiechem, bo dziewicza dotąd maska człowieka-larwy zaciska mu w gardle przepływ pełnych zdań.

Po fazie zdumienia przyjaciele zostają przypadkowo połączeni w duet. To, to, to i to. Może tak, tak, tak i tak? Zróbmy to w ten sposób, powiedzmy o tym, zaznaczmy to. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przyjaciel człowieka-larwy próbuje opanować tę dziedzinę od dawna. Nie chodzi jednak o niego, bo do głosu wyrywa się zamknięta, choć krucha powłoka postaci uwięzionej w kokonie. Wyrywa się i stawia odważnie kolejne kroki w stronę specjalistów, do których przyjaciel nie jest gotowy podejść, a nawet inicjuje wymianę kilku budujących słów. Oczy bardziej doświadczonej części duetu wciąż nie mogą uwierzyć, więc nie spuszczają wzroku z człowieka-larwy ani na chwilę.

Mimo wszystko po tylu odsłonach przyjaciel nie załamuje rąk, nie jest zazdrosny i nie czuje rywalizacji. Jest tylko trochę zawiedziony sobą, że przestał zauważać otwartymi oczami. Larwa już dawno temu wypełzła z kokonu, będąc motylem, który potrzebował tylko przestrzeni, by rozwinąć skrzydła.


Jestem z Ciebie dumny, M. 

8 komentarzy:

  1. Zaiste, ciekawe...
    Przysunę bliżej taboret i chyba się tu rozgoszczę. Czy można?

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie mi naprawdę bardzo miło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przysuwam taboret, który chwieje się niebezpiecznie, bo odpadła mu wczoraj jedna noga, zaparzam miętową herbatę z jabłkiem i rozgaszczam się tak, jak tylko ja potrafię.

      Mogę się już nie odczepić.

      Czy dałoby się usunąć antyspam, zmuszający do wpisania kodu z obrazka za każdym razem, gdy próbuję skomentować? To bardzo utrudnia, zwłaszcza komuś, kto komentuje z telefonu.

      Usuń
    2. To pierwsza zmiana ustawień od kilkunastu miesięcy. Tym bardziej dziękuję za tę cenną uwagę. Mam nadzieję, że teraz pisanie będzie łatwiejsze, a słowa będą smakowały tak, jak całe opakowanie ulubionej herbaty.

      Usuń
    3. Dobre, podoba mi się to podejście.
      Przyklejam się na Superglue.

      Usuń
  3. A ja będę biegać wokół was i przeżywać to wszystko, co przeczytałem, dobrze? Też pewnie zostanę na dłużej, jeśli mogę. Jeśli nie to te zostanę.

    .m.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już od bardzo dawna jestem Tutaj rozgoszczona i jakoś nie potrafię się odkleić :)

    OdpowiedzUsuń