środa, 10 kwietnia 2013

Mądry człowiek po zdradzie


Są takie sytuacje, w których 1:1 dla Ciebie to za mało. Szukając odpowiedzi na pytanie: Skąd się biorą zdrady?, nie muszę organizować wyprawy na Księżyc, by ją odnaleźć. Wystarczy zrobić obrót ciała o 360 stopni, bo to zjawisko tak codzienne jak poranna kawa, dlatego jej nie piję. Ludzie to nie tylko kontakt bezpośredni, zwłaszcza w dobie komputeryzacji, a nic tak bardzo nie łączy jak suma doświadczeń i ból sączący się żywicą po kolejnych pniach wirtualnego świata. Nie mogłem nie usłyszeć krzyku, który niósł się kłębami fal dźwiękowych z samego jądra Internetu – forów dyskusyjnych.

Epoka kryzysu emocjonalnego jest dla mnie odpowiednią przestrzenią do wewnętrznego rozwoju. W tym miejscu kończą się zalety środowiska, w którym żyję. Bezbronny przed ludzkimi słabościami wiele razy zastanawiałem się, w czym tkwi przyczyna niewierności i, co ważniejsze, co decyduje o jej następstwach. Sam fakt, że człowiek cierpiący ucieka po odpowiedź do cyberprzestrzeni, świadczy o tym, że szczera rozmowa ma dziś charakter prehistoryczny, a drugi człowiek jest hermetycznie zamkniętym jojo w ręku Króla Pieniądza.

Warto zauważyć, że miażdżąca większość odpowiedzi na temat zdrady to spokój w głosie strony pokrzywdzonej i odpowiedź na pytanie: dlaczego wybaczyłam/em?, a nie szukanie usprawiedliwień przez tych, którzy tego dokonali (patetycznie, bo niewątpliwie zdrada jest sztuką). Dorośli zarzucają mi często, że nierzadko oceniam problemy w kategorii czarno-białe. Dzieciak nie przekona wzorcowego obywatela Polski urodzonego w latach 60. minionego stulecia, że są sprawy, w których trzeba mieć jaja, kiedy się ich nie ma i że trzeba potwierdzić ich obecność wśród płci uzbrojonej w nie biologicznie.

Dla: potomstwa, wspomnień, bezpieczeństwa. Przyczyny wybaczenia są podawane jak najlepsze życzenia składane ciurkiem na pięknie wyglądającej karcie najlepszej przyjaciółce, która nie wie nawet o tym, czy jesteśmy zdrowi. I tak oto dziecko będzie miało rodziców połączonych toksycznym dymem przeszłości, bo dziś i jutro dla nich nie istnieją; nie raz zajrzy do albumu ze zdziwieniem, że są w nim tylko zdjęcia z okresu niemowlęctwa i kilka z wczesnego dzieciństwa; nie będzie wracało do domu, w którym co wieczór pada o jedno słowo za dużo.

Naczelnym motywem decyzji zdradzonych jest strach przed samotnością. Powód wymieniany najczęściej, ale nic w tym dziwnego, skoro ludzie przewartościowali tak zwany dobry egoizm. Porażka, największy objaw słabości, brak sztandarowej odmiany szacunku – do samego siebie.

Przegrałem wiele razy, nie znając powodów. Poniosłem porażkę nie z trzecim elementem w tym łańcuchu, ale z moim wyobrażeniem o Nas. Nie byłem w stanie myśleć, nafaszerowany pięknymi słowami i dotykiem dłoni o zachodzie słońca nad rzeką, którą bez przerwy odwiedzają ludzie. Ten jeden gest zawiązał mi chustę na oczach węzłem nie do rozwiązania. Dałem się poprowadzić przez kolejne dni w barwach naiwnej ufności bycia ważnym. Niestety, już od dziecka widzę i słyszę to, czego nie powinienem. Szczęście wypłynęło przez oczy.


Kim byś nie był, zapamiętaj, że jedyną zdradą, jaką toleruję, jest zdradzanie swoich sekretów, pod warunkiem, że nie byle komu.

Zapamiętaj, że wolę być całym zdaniem niż jednym ze słów po przecinku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz