Ludzie-larwy to ci, którzy widzą
w innych kogoś lepszego od siebie, opiewając ich osiągnięcia, pewność siebie i
styl życia. Zazwyczaj chowają swoje talenty w kokonie niedomówień i po
cichu marzą o tym, by kiedyś je spełnić. Nie wychylają się zza cienkiej powłoki
niewidzialności i żyją z poczuciem braku, bo największym szczęściem jest dla
nich sukces najbliższych. Ludzie-larwy nagradzają swoich przyjaciół epitetami,
na które nie zasłużyli, bo sami nie do końca w siebie wierzą, doświadczając tylko
palcem, a nie całym sobą.
Pewnego dnia dochodzi do
sytuacji, w której człowiek-larwa, szarpany wątpliwościami na temat swoich
umiejętności, musi wystąpić przed szereg przyjaźni. Przychodzi czas sprawdzenia
się w nowym zadaniu, mając wsparcie kilkuletniej, bliskiej relacji. Człowiek-larwa
trzęsie się z nerwów, pokasłuje w rytmie „zabierz mnie do domu”, no i nie może
się skupić. Przyjaciel przygląda się z bliska i drży równie energicznie.
Nagle nadchodzi czas rozwiązania wielotygodniowych
przygotowań. Człowiek-larwa nieśmiało zaczyna otwierać kokon i wypuszczać z
niego profesjonalne i mądrze przemyślane zdania. Prowadzi dialog zwinnie i w
sposób nad wyraz skromny, będąc dla rozmówcy partnerem, a nie pseudo-znawcą tematu.
Wyciska z siebie nieznane dotąd emocje, jak gdyby miał zaraz ewoluować w
pięknego owada. Nic z tego, nie dochodzi
do przemiany, choć przyjaciel siedzi z otwartymi ze zdziwienia ustami i nie wie,
co ma powiedzieć. Reaguje wielkim uśmiechem, bo dziewicza dotąd maska
człowieka-larwy zaciska mu w gardle przepływ pełnych zdań.
Po fazie zdumienia przyjaciele
zostają przypadkowo połączeni w duet. To, to, to i to. Może tak, tak, tak i
tak? Zróbmy to w ten sposób, powiedzmy o tym, zaznaczmy to. Nie byłoby w tym
nic dziwnego, bo przyjaciel człowieka-larwy próbuje opanować tę dziedzinę od
dawna. Nie chodzi jednak o niego, bo do głosu wyrywa się zamknięta, choć krucha
powłoka postaci uwięzionej w kokonie. Wyrywa się i stawia odważnie kolejne
kroki w stronę specjalistów, do których przyjaciel nie jest gotowy podejść, a
nawet inicjuje wymianę kilku budujących słów. Oczy bardziej doświadczonej
części duetu wciąż nie mogą uwierzyć, więc nie spuszczają wzroku z
człowieka-larwy ani na chwilę.
Mimo wszystko po tylu odsłonach
przyjaciel nie załamuje rąk, nie jest zazdrosny i nie czuje rywalizacji. Jest tylko
trochę zawiedziony sobą, że przestał zauważać otwartymi oczami. Larwa już dawno
temu wypełzła z kokonu, będąc motylem, który potrzebował tylko przestrzeni, by rozwinąć
skrzydła.
Jestem z Ciebie dumny, M.
Zaiste, ciekawe...
OdpowiedzUsuńPrzysunę bliżej taboret i chyba się tu rozgoszczę. Czy można?
Będzie mi naprawdę bardzo miło!
OdpowiedzUsuńW takim razie przysuwam taboret, który chwieje się niebezpiecznie, bo odpadła mu wczoraj jedna noga, zaparzam miętową herbatę z jabłkiem i rozgaszczam się tak, jak tylko ja potrafię.
UsuńMogę się już nie odczepić.
Czy dałoby się usunąć antyspam, zmuszający do wpisania kodu z obrazka za każdym razem, gdy próbuję skomentować? To bardzo utrudnia, zwłaszcza komuś, kto komentuje z telefonu.
To pierwsza zmiana ustawień od kilkunastu miesięcy. Tym bardziej dziękuję za tę cenną uwagę. Mam nadzieję, że teraz pisanie będzie łatwiejsze, a słowa będą smakowały tak, jak całe opakowanie ulubionej herbaty.
UsuńDobre, podoba mi się to podejście.
UsuńPrzyklejam się na Superglue.
A ja będę biegać wokół was i przeżywać to wszystko, co przeczytałem, dobrze? Też pewnie zostanę na dłużej, jeśli mogę. Jeśli nie to te zostanę.
OdpowiedzUsuń.m.
.m.!
UsuńA ja już od bardzo dawna jestem Tutaj rozgoszczona i jakoś nie potrafię się odkleić :)
OdpowiedzUsuń