wtorek, 2 kwietnia 2013

Okładka zawodzi


Okładka pierwsza

Wizyta w salonie fryzjerskim, ale to nie będzie rozprawa na temat estetyki, piękna ani gustu.

Ona: Kiedy był pan ostatnio u fryzjera?
M: Yyyy…
Ona: Przed świętami?
M: No właśnie nie
Ona: Ja pytam o Boże Narodzenie.
M: o.O, …nie, między jednymi a drugimi.

Kobieta w rozczapierzonych (bo „rozczapirzone” jest tylko na kursie migowego) rudych włosach z tipsami, które miały problem przedrzeć się przez pole minowe moich rozanielonych szatynowych kępków okrywających czaszkę, zasłynęła czymś jeszcze niż tylko opuchniętym od ironii językiem.

Ona: Do góry główka
Ona: Na dół główka
Ona: W bok łepek
Psiapsióła Onej: I jak w sobotę?
Ona: A nic ciekawego. Wypłata była. To najważniejsze

Skoro mamona jest w życiu priorytetem, zacząłem się o siebie bać, bo obawiałem się, że moja głowa jest jedną z wielu głów poddanych czynnościom pozbawionych pasji. Siedziałem w niedużej odległości od lustra, jednak wystarczającej do tego, żeby nic nie widzieć, bo przede mną leżały okulary odseparowane od właściwości: nawyciągnięcieręki. Kilka dziwnych ruchów dłonią pod jeszcze bardziej dziwnym kątem, ustalanie spójności wyglądu mojej lewej i prawej półkuli i poszukiwanie symetrii, a w głowie jedna myśl: w czapce też mogę chodzić. Nawet, jeśli jej nienawidzę.

Czas założyć okulary, ale najpierw zdjęcie magicznej peleryny z tułowia. I nagle…kobieta robi to tak ostrożnie, jakby ucięte kosmyki miały splunąć na mnie kwasem nienawiści za to, że pozwoliłem im odejść. Okulary są już na nosie. Nie do wiary! Wyglądam jak człowiek. Ta fryzjerka dokonała jeszcze czegoś - zmusiła mnie do rozmowy, a to jest tak trudne, że prawie niemożliwe.


Okładka wtóra

On: Przepraszam (…) przepraszam (…) gdzie jest (…)
On: Dzień dobry, Panu. Pomoże mi Pan znaleźć ulicę?
M: A o jaką chodzi?
On: A jest Pan z Żywca? To znaczy, ja jestem z Żywca, jest Pan z Bydgoszczy?
M: Spokojnie, spokojnie. No nie do końca, ale o jaką ulicę Panu chodzi?
On: S*#(^&go
M: Jaką?
On: Sobińskiego
M: A! Sobieskiego. Musi się Pan odwrócić i iść…
On: A to nie
Ruch na chodniku
On: Przepraszam Pana, przepraszam Pana!

I tak wyszedłem na idiotę przed samym sobą. Chcąc udzielić pomocy, mężczyzna dalej zaczął czegoś szukać, tym razem u innego „pana”, więc na pewno nie brakowało mu ludzkiej życzliwości. Pierwsze wrażenie? Wyobrażenie o jego potrzebie? Wyobrażenie o moim altruizmie? Tego nie wiem, na pewno źle go oceniłem.


Okładka ostatnia

Na zdjęciu mała wyposażona kuchnia, z której można wejść do jednych z dwojga drzwi. Minimieszkanie w jednym pomieszczeniu? Nie można się nie spotkać i nie zobaczyć! W dodatku atrakcyjna cena posłużyła za przynętę…na mnie.

No tak, okolica boska, mnóstwo miejsca do biegania, może w końcu poszedłbym do kina, bo miałbym blisko. Kuchnia okazała się kuchnią nie dla jednej, a pięciu osób. Małe centrum dowodzenia, w którym muszą się stykać ludzkie egzystencje niemające przed sobą tajemnic, bo grubość ścian przefiltrowałaby nawet muzykę buczącą w słuchawkach. Pokój marzeń okazał się ciasną klitką, w której łóżko wygodnie, ale niegodnie prezentuje się od ściany do ściany, na dodatek przeciwległych. Biurko pomieściłoby tylko segregator, a to zdecydowanie za mało. Szafa zbyt mała na zdobycze łowieckie. Milion schodów na górę, pół miliona w dół, bo z powrotem nigdy się ich nie liczy, więc liczba stopni w drugą stronę wydaje się mniejsza. Nie mógłbym tam oddychać. Jak kwiat bez słońca…tak ja bez okna, bo jego też w pokoju nie było. Rzeczywistość – marzenia 1:0


Okładka nie bez znaczenia

Internet jest niesprawdzony, pierwsze wrażenie naznacza. Nie ma złotego środka dla wyobrażeń i tego, co i jakie jest naprawdę. Nie jestem pewien, czy można uniknąć wartościowania, ale można być bardziej ostrożnym, czego doświadczyłem na własnej skórze – skórze ocenianego:

Myślałam, że jesteś głupi.

Wbrew pozorom bardzo cenię tę osobę, bo z jednej strony przyznała się do błędu, mimo że na korytarzu uczelni mijaliśmy się przez 3 lata. Z drugiej strony to człowiek, który jest daleki od uznawania powszechnego mniemania za jedyny i ostateczny, co klaruje się w momencie poznania. By zmieniła zdanie, wystarczył jeden projekt – wspólna idea, cel, zaangażowanie, rozmowa.

Wszystko ma jakąś okładkę. Ważne, by nie zatrzymać wzroku tylko na niej, a dotrzeć przynajmniej do pierwszej strony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz