Okładka pierwsza
Wizyta w salonie fryzjerskim, ale
to nie będzie rozprawa na temat estetyki, piękna ani gustu.
Ona: Kiedy był pan
ostatnio u fryzjera?
M: Yyyy…
Ona: Przed świętami?
M: No właśnie nie
Ona: Ja pytam o Boże Narodzenie.
M: o.O, …nie, między
jednymi a drugimi.
Kobieta w rozczapierzonych (bo „rozczapirzone”
jest tylko na kursie migowego) rudych włosach z tipsami, które miały problem przedrzeć się przez pole minowe moich
rozanielonych szatynowych kępków okrywających czaszkę, zasłynęła czymś jeszcze
niż tylko opuchniętym od ironii językiem.
Ona: Do góry główka
Ona: Na dół główka
Ona: W bok łepek
Psiapsióła Onej: I jak w sobotę?
Ona: A nic ciekawego. Wypłata była. To najważniejsze
Skoro mamona jest w życiu
priorytetem, zacząłem się o siebie bać, bo obawiałem się, że moja głowa jest
jedną z wielu głów poddanych czynnościom pozbawionych pasji. Siedziałem w
niedużej odległości od lustra, jednak wystarczającej do tego, żeby nic nie
widzieć, bo przede mną leżały okulary odseparowane od właściwości: nawyciągnięcieręki.
Kilka dziwnych ruchów dłonią pod jeszcze bardziej dziwnym kątem, ustalanie
spójności wyglądu mojej lewej i prawej półkuli i poszukiwanie symetrii, a w
głowie jedna myśl: w czapce też mogę
chodzić. Nawet, jeśli jej nienawidzę.
Czas założyć okulary, ale najpierw
zdjęcie magicznej peleryny z tułowia. I nagle…kobieta robi to tak ostrożnie,
jakby ucięte kosmyki miały splunąć na mnie kwasem nienawiści za to, że
pozwoliłem im odejść. Okulary są już na nosie. Nie do
wiary! Wyglądam jak człowiek. Ta fryzjerka dokonała jeszcze czegoś - zmusiła
mnie do rozmowy, a to jest tak trudne, że prawie niemożliwe.
Okładka wtóra
On: Przepraszam (…) przepraszam (…) gdzie jest (…)
On: Dzień dobry, Panu. Pomoże mi Pan znaleźć ulicę?
M: A o jaką chodzi?
On: A jest Pan z Żywca? To znaczy, ja jestem z Żywca, jest Pan z
Bydgoszczy?
M: Spokojnie, spokojnie. No nie do końca, ale o jaką ulicę Panu chodzi?
On: S*#(^&go
M: Jaką?
On: Sobińskiego
M: A! Sobieskiego. Musi się Pan odwrócić i iść…
On: A to nie
Ruch na chodniku
On: Przepraszam Pana, przepraszam Pana!
I tak wyszedłem na idiotę przed
samym sobą. Chcąc udzielić pomocy, mężczyzna dalej zaczął czegoś szukać, tym
razem u innego „pana”, więc na pewno nie brakowało mu ludzkiej życzliwości.
Pierwsze wrażenie? Wyobrażenie o jego potrzebie? Wyobrażenie o moim altruizmie?
Tego nie wiem, na pewno źle go oceniłem.
Okładka ostatnia
Na zdjęciu mała wyposażona
kuchnia, z której można wejść do jednych z dwojga drzwi. Minimieszkanie w jednym pomieszczeniu? Nie można się nie spotkać i nie zobaczyć! W dodatku
atrakcyjna cena posłużyła za przynętę…na mnie.
No tak, okolica boska, mnóstwo
miejsca do biegania, może w końcu poszedłbym do kina, bo miałbym blisko.
Kuchnia okazała się kuchnią nie dla jednej, a pięciu osób. Małe centrum
dowodzenia, w którym muszą się stykać ludzkie egzystencje niemające przed sobą tajemnic, bo
grubość ścian przefiltrowałaby nawet muzykę buczącą w słuchawkach. Pokój marzeń
okazał się ciasną klitką, w której łóżko wygodnie, ale niegodnie prezentuje się od ściany do ściany, na
dodatek przeciwległych. Biurko pomieściłoby tylko segregator, a to zdecydowanie
za mało. Szafa zbyt mała na zdobycze łowieckie. Milion schodów na górę, pół
miliona w dół, bo z powrotem nigdy się ich nie liczy, więc liczba stopni w
drugą stronę wydaje się mniejsza. Nie mógłbym tam oddychać. Jak kwiat bez
słońca…tak ja bez okna, bo jego też w pokoju nie było. Rzeczywistość – marzenia
1:0
Okładka nie bez znaczenia
Internet jest niesprawdzony,
pierwsze wrażenie naznacza. Nie ma złotego środka dla wyobrażeń i tego, co i jakie jest naprawdę. Nie jestem pewien, czy można uniknąć wartościowania,
ale można być bardziej ostrożnym, czego doświadczyłem na własnej skórze –
skórze ocenianego:
Myślałam, że jesteś głupi.
Wbrew pozorom bardzo cenię tę
osobę, bo z jednej strony przyznała się do błędu, mimo że na korytarzu uczelni
mijaliśmy się przez 3 lata. Z drugiej strony to człowiek, który jest daleki od
uznawania powszechnego mniemania za jedyny i ostateczny, co klaruje się w
momencie poznania. By zmieniła zdanie, wystarczył jeden projekt – wspólna idea,
cel, zaangażowanie, rozmowa.
Wszystko ma jakąś okładkę. Ważne,
by nie zatrzymać wzroku tylko na niej, a dotrzeć przynajmniej do pierwszej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz