Do czego mogą się przyczynić: dzień wolny od pracy (który jest niczym biały kruk) i dzień bez praktyk (który tym razem nie wynika z mojego gorszego stanu zdrowia)? Wstaję ultrawcześnie, chociaż nie muszę, bo dzień nie został jeszcze zagracony czynnościami w mojej głowie. Zwlekam się z łóżka na podłogę i ćwiczę mięsień, którego nazwa jest mi obca, ale potrafię go umiejscowić (inaczej to nie miałoby sensu) i uparcie go napinam, żeby był silniejszy. Bezwzględny rentgen wytyczył ścieżkę moich działań pod nadzorem, którego nie chcę zawieść. Robię to, co zwykle, ale szybciej, bo każda minuta jest na wagę złota. W końcu trzaskam drzwiami i moje kurze łapki spotykają inne kurze łapki. Idziemy na zakupy; jemy śniadanie, czego brakowało nam już od bardzo dawna; nadrabiamy szklanoekranowe zaległości; robimy obiad, który zajmuje więcej niż 15 minut, a potem...śpiewamy, łapiemy dźwięki, uśmiechamy się do siebie i zjadamy lody czekoladowe. A cała radość spływa po naszych ramionach, które są jakby bliżej niż zawsze. Praktyki natomiast wypełniają mi dzień będący paradoksem szklanki wody. Zajmują to, co jest już zajęte, ale ich waga jest nieco większa, więc z wszystkiego innego trzeba zrezygnować. Zwłaszcza ze snu. Ale nie tym razem...w końcu, po długiej przerwie, poszedłem żwawym krokiem na uczelnię w poniedziałek. Brać studencka i wykładowca patrzyli na mnie, jakbym naprawdę skorzystał z faktu, że wykłady są otwarte i trafił do sali pełnej młodych twarzy z ulicy. Nie było mnie tylko miesiąc. Wieczorem miało miejsce cotygodniowe ćwiczenie głosu i repertuaru z ogromną przyjemnością. Moja decyzja sprzed ponad dwóch lat wciąż jest żywa i nie mógłbym być bez niej szczęśliwy. Jedyny problem wiąże się z miejscami mojego pobytu. Zbyt często się przemieszczam, toteż żaden służbista nie ma takiej mocy, żeby mnie zapamiętać, skoro jestem jednym z setek, a nawet tysięcy. A gra toczy się o jeden mały dokument. W końcu...po kilku miesiącach przerwy wróciłem do czytania. Gwiazdkowy prezent nareszcie został rozpakowany. Uwielbiam takie powroty, zwłaszcza, jeśli książka opowiada o nadziei, poszukiwaniu, naprawianiu błędów i ciągłej wędrówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz