Ucieczka z rodzinnego domu uświadomiła mi, że jestem milczącym bratem i synem "na chwilę". Mam wrażenie, że wykuto mnie ze złego surowca. Ze łzy, która nie powinna spaść. Nie uczę się na błędach, a po tylu latach studiów powinienem pojąć, co robić, by było lepiej. W końcu mam być puzzlem intelektualnej elity. Zbyt często okazuję słabość, którą powinna zastąpić siła. Powinienem ciężko pracować i marzyć, a nie tylko szukać obrazów idealnej przyszłości do przewidzenia.
Nie do końca wiem, czego powinno być we mnie więcej, ale przede wszystkim muszę się postarać, by być najlepszym dla tych, którzy po cichu liczą na pół naparstka uwagi. Nieuzasadnione nie mogę i nie mam czasu nie jest mi już potrzebne. Moje działanie i myślenie wpadły na moment do rzeki Rutyny. Nie umiejąc pływać, musiałem umrzeć, by serce znów zaczęło bić rytmem, który znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz