Na fonetyce języka polskiego, którą zdawałem kilkakrotnie ze względu na kapryśność wykładowcy (mimo solidnych wyników), pada od lat to samo zdanie. Bez wątpienia zapamiętam je do końca życia. Przydługa definicja mechanizmu powstawania ludzkiego głosu nosi w sobie znamienne słowa: człowiek to jedność duszy i ciała. Skoro nie przegrałem swojego wnętrza, pozostało mi zadbanie o to drugie - wbrew pozorom lżejsze. Wskaźnik BMI jest całkiem w normie, lecz, niestety, jestem wzrokowcem i dla mnie zawsze coś może wyglądać lepiej, tym bardziej ciało. Jako że lato 2014 zaskakuje faktem, że znów spać nie mogę - dzień dobry, panowie z wiertarkami, młotkami i kosiarkami od szóstej; dzień dobry, słońce, od 7 do 19, to przed pracą jakikolwiek wysiłek fizyczny odpada. Dotyczy to również bariery w postaci potencjalnych slalomów na chodnikach oraz serii niechcianych zatrzymań przed przejściami dla pieszych. Pozostaje mi dbać o siebie po pracy, czyli w nocy. Nie jestem systematyczny, więc drugie bieganie pod rząd można uznać za malutki sukces. Na dodatek efekty czuję (jeszcze nie widzę) już teraz! Lepsze samopoczucie oraz bolące nogi towarzyszą mi od przedwczoraj. Oczywiście nie da się wszystkiego przewidzieć, zwłaszcza skutków ubocznych - nie mam już ani mililitra wody, zjadłem ostatnie kostki czekolady, a na dodatek (o, zgrozo!) znów nie mogę zasnąć. A wszystko po to, by uwierzyć w słowa, które okrążają moją głowę niczym Ziemia Słońce i żeby nie umrzeć przed czterdziestką - głęboki oddech zwątpienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz