wtorek, 22 lipca 2014
547
Zbyt perfekcyjnie robię notatki i zmywam podłogi. Miewam wahania nastroju, wątpliwości i zbyt często myślę o tym, jak bardzo chciałbym cofnąć czas, mimo że na przepraszam jest już za późno. Wciąż nie mam czasu, a Ty nie ustępujesz ani na krok. Wciąż życzysz mi dobrego dnia i snów najlepszych pod Księżycem. Jestem niecierpliwy i czasami muszę pobyć tylko w swoim towarzystwie. Dookoła wciąż widzę kruchy lód, który próbujesz ukryć przede mną pod jasnozieloną trawą. Nieustannie czekasz. Pięćset czterdzieści siedem podziękowań to za mało, więc niecierpliwie czekam na kolejny dzień, który bezbłędnie odbije się w naszych twarzach.
piątek, 18 lipca 2014
Ciała zawsze zbyt wiele
Na fonetyce języka polskiego, którą zdawałem kilkakrotnie ze względu na kapryśność wykładowcy (mimo solidnych wyników), pada od lat to samo zdanie. Bez wątpienia zapamiętam je do końca życia. Przydługa definicja mechanizmu powstawania ludzkiego głosu nosi w sobie znamienne słowa: człowiek to jedność duszy i ciała. Skoro nie przegrałem swojego wnętrza, pozostało mi zadbanie o to drugie - wbrew pozorom lżejsze. Wskaźnik BMI jest całkiem w normie, lecz, niestety, jestem wzrokowcem i dla mnie zawsze coś może wyglądać lepiej, tym bardziej ciało. Jako że lato 2014 zaskakuje faktem, że znów spać nie mogę - dzień dobry, panowie z wiertarkami, młotkami i kosiarkami od szóstej; dzień dobry, słońce, od 7 do 19, to przed pracą jakikolwiek wysiłek fizyczny odpada. Dotyczy to również bariery w postaci potencjalnych slalomów na chodnikach oraz serii niechcianych zatrzymań przed przejściami dla pieszych. Pozostaje mi dbać o siebie po pracy, czyli w nocy. Nie jestem systematyczny, więc drugie bieganie pod rząd można uznać za malutki sukces. Na dodatek efekty czuję (jeszcze nie widzę) już teraz! Lepsze samopoczucie oraz bolące nogi towarzyszą mi od przedwczoraj. Oczywiście nie da się wszystkiego przewidzieć, zwłaszcza skutków ubocznych - nie mam już ani mililitra wody, zjadłem ostatnie kostki czekolady, a na dodatek (o, zgrozo!) znów nie mogę zasnąć. A wszystko po to, by uwierzyć w słowa, które okrążają moją głowę niczym Ziemia Słońce i żeby nie umrzeć przed czterdziestką - głęboki oddech zwątpienia.
czwartek, 17 lipca 2014
Walka o duszę
Nie zaczarujesz mnie komplementami, że wygląd to nie wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć i ja mam świetny początek. Nie zdobędziesz mnie, mając w garści moje ego. Jezus Maria, gdzie ty byłeś przez ten cały czas? - moja niska samoocena podniosła się z kolan, ale tylko na chwilę. Jak bardzo nic o mnie nie wiesz, świadczy twoja pewność siebie o możliwości zmanipulowania mnie i zbliżenia się do mnie, dorzucając do tego dwie fajki spośród całej paczki z dala od kogokolwiek. 40 minut to nie półtora roku, więc nie możesz powiedzieć, że Ci się udało. Nie zagadasz mnie, ciągle mówiąc o mnie ani znajdując kilka cech wspólnych. Skąd wiesz, że wątpię? Skąd wiesz, że potrzebuję czegoś więcej? Skąd wiesz, jak wiele mam teraz? Odezwij się, jak już będziesz sam. Nie możesz mieć mnie, nie odbierając mi tego, co zwie się wszystkim.
Cisza wygrała dawno temu.
Cisza wygrała dawno temu.
wtorek, 8 lipca 2014
Życie
Przewidywalność mojej pracy jest dokładnie taka sama jak to, że słońce wschodzi i zachodzi, a potem znowu wschodzi i (...) wschodzi. Wczorajszy późny wieczór miał być bardziej spokojny niż zwykle, bo na wiele minut deszcz, błyskawice i grzmoty zatamowały napływający ruch. Znalazło się jednak trzech śmiałków, którzy przerwali popołudniowo-wieczorną rutynę, wbiegając mokrzy od stóp do głów i nie mogący złapać oddechu, wołający o pomoc. Choć jest już ciszej, lżej i rzadziej w powietrzu, ja wciąż się zastanawiam, czy ich bieg i przemoczone ubrania oraz mój telefon uratowały nieznane nam życie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)