niedziela, 29 czerwca 2014

Panna Nikt

Jeszcze tydzień temu mógłbym ją scharakteryzować tak: pewna siebie, pyskata, obecna na każdym zdjęciu z każdej imprezy w każdym klubie, wyłudzająca ode mnie notatki od pierwszych zajęć pierwszego dnia, mistrzyni skręcania kostek, legitymująca się wyłącznie zwolnieniami lekarskimi, zagadująca mnie na śmierć, nie mająca problemów tylko z angielskim, mówiąca prawdę, chowająca swoje najgłębsze uczucia, twarda; ta, która wrzuciła mnie w tłum nieznanych mi ludzi na początku października i...od tego się zaczęło. Stojąc kilka dni temu przy kasie w supermarkecie, rozdzwonił się telefon. To Panna K., która, płacząc do słuchawki, wypowiedziała znamienne słowa: rzucam studia. Logopedia to nie jest moje miejsce. Nie wiem, co chcę robić w życiu. Nie dotrzymam obietnicy. Nie spędzimy kolejnych dwóch lat w jednej grupie. Przepraszam. (cisza) Wyjeżdżam do Anglii za niecały miesiąc

A ja przerywam, uspokajam, mistrzowsko próbuję udowodnić, że doskonale rozumiem i że nic się nie stało. Z jednej strony jest mi przykro, bo już nie raz pytałem ją, czy będzie walczyć do końca. Z drugiej strony - ja najlepiej wiem, jak to jest szukać siebie i swojego miejsca. 

Kiedy nasze szlaki powoli przestają rozciągać się gdzieś obok siebie, nagle się okazuje, że K. ma jakieś wnętrze, coś jednak czuje, przeżywa i jej zależy. Mimo że wiem, że sobie poradzi, martwię się, że wyjedzie i słuch po niej zaginie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz