poniedziałek, 16 czerwca 2014

Uprzedzenie i duma

Niełatwo odnaleźć się w gronie osób, które znają się od podszewki i od wielu lat. Moja ułomna natura podpowiada tylko, żeby stanąć z boku i milczeć, bo brak akceptacji boli, a na nią trudno jest zapracować. A potem niezwykle łatwo jest zrezygnować z cotygodniowych spotkań. Jeszcze łatwiej o uprzedzenie na podstawie zachowania w ciągu czterech godzin w tygodniu. Połączyła nas muzyka. Jedni dążą do perfekcji, inni starają się być coraz lepszą wersją samego siebie. Należę do osób z drugiej grupy. Nagle wyjeżdżamy, zmieniamy scenografię naszego spotkania. Stajemy na ogromnej scenie, przed światłem, które nas oślepia i okazuje się, że głos drży każdemu tak samo. Słyszymy wypowiedzianą przez mikrofon nazwę, pod którą się kryjemy, i nagle wszyscy klaszczą w takim samym rytmie, krzyczą z takim samym entuzjazmem, a serca przyspieszają, też wszystkie, wszyscy radują się ze wszystkimi. Weekend w Gdańsku to nie tylko niespodziewana opalenizna i podwójne srebro. Nie dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz