czwartek, 13 grudnia 2012

List do Świętego M.


Szanowny Święty Mikołaju,

Mam na imię Mateusz, mam 22 lata i 87 dni, niestety nie zdołam podzielić godziny na drobne. W każdym razie pragnę Ci zaznaczyć, że mój list będzie trącił Oskarem. Ty wiesz, o kogo chodzi. W sumie nawet ja mam swoją ciocię Różę, która mi kazała do Ciebie napisać, choć nie wierzę w Ciebie ani Twoją brodę.

Nie będę prosił o nową mamę, bo przecież nikt nie ma takiej, która wysyła pocztą karton ciastek do dużego miasta, która grozi teleportacją zimowej czapki i która cztery dni z rzędu zarzeka się, że zrobi przelew, choć wcale tego nie robi.
Nie będę prosił o brata, bo nikt nie ma takiego, który dzieli swoją radość na kilkoro, który skacze do oczu, kiedy humor mu na to pozwoli i takiego, który beknie przy stole, zostawiając brudny talerz przed czyimś nosem.
Nie będę prosił o Przyjaciela, bo nie ma takiego, z którym można na Wigilię pić wysokoprocentowe wino i zagryzać je skrzydełkami z KFC, a na deser zjeść górę słodyczy za dwie dychy.
Nie będę prosił o Bliźniaka, bo nie ma takiego, który ogarniałby kogoś innego, nie ogarniając siebie, z którym można by było sypać się śniegiem wśród ludzi tak, jakby nie było nikogo wokół i takiego, który mierzy wzrokiem te same pośladki, co jego jednojajowy odpowiednik.
Nie będę prosił o pieniądze, bo przecież żyję.
Nie będę prosił o zdrowie, bo na razie mi towarzyszy, a odebrać mogę je sobie sam, chodząc z gołą głową, kiedy język przymarza do szyby.
Nie będę prosił o ubranie, bo przecież nie masz pojęcia, gdzie się ubieram.
Nie będę prosił o nowe, wypasione słuchawki, choć świat muzyki stracił swoją intymność.
Nie będę prosił o kalendarz Pawlikowskiej na przyszły rok, bo, póki co, są ludzie, którzy darzą mnie dobrym słowem.
Nie będę prosił o wycieraczkę do pokoju, bo muszę nauczyć się sam, że buty zostawia się w korytarzu.
Nie będę prosił o górę słodyczy, bo kupuję je, kiedy tylko zechcę.
Nie będę prosił o kolejną płytę, która uzupełniłaby od połowy pusty stojak, bo mój gust wciąż się zmienia.
Nie będę prosił o książki, bo te same trafiają w moje ręce, nawet jeżeli muszę stanąć na palcach, by je sięgnąć.
Nie będę prosił o samochód, bo, mimo obrzydliwego mrozu, pięknie jest się poślizgnąć na oczach zdezorientowanych przechodniów.

Nie będę prosił o parę zakochanych we mnie źrenic, bo skończy się czekanie, a ja nie docenię tego gestu, sugerując, że mechanicznie skróciłeś życie mojej samotności.


Święty Mikołaju, dziś sobie odpocznij. Spełniaj marzenia innych dzieci.

Całusy,
Mateusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz