Teraźniejszość jest efektem przeszłości. To, co jest teraz,
tworzy podstawy przyszłości. Najważniejsze jest tu i teraz, dziś. A dziś jest
każdego dnia. Za miesiąc też wstaniemy i powiemy: jest dziś.
Chciałoby się powiedzieć: chwytaj
dzień. Zawsze uważałem, że zdanie składające się z dwóch wyrazów nie może
być hasłem przewodnim życia. Przyszedł jednak moment, kiedy i ja musiałem się
zastanowić, co Horacy chciał mi powiedzieć i co oznaczają poszczególne
słowa.
Dzień to nie czas od
ściągnięcia piżamy do jej włożenia; to nie czas od wschodu do zachodu słońca.
Dzień jest tym uczuciem, kiedy zrobiłeś wszystko, co mogłeś, a mimo to na jutro
zostawiłeś sobie jeszcze więcej.
Pojawia się pytanie: jak go
schwytać?
Tego
dnia słowa co masz zrobić
jutro, zrób dziś nabierają nowego znaczenia, bo połowa Polaków, o
godzinie 7 rano pierwszego dnia stycznia, nie będzie mogła ruszyć nawet palcem
albo jeszcze nie skończy się bawić.
Wziąłem
prysznic, jak co rano, śpiewając do zdarcia gardła. Włożyłem te same, za duże
na mnie, dresy, zaparzyłem jedną z siedmiu rodzajów herbat, które czekają z
niecierpliwością na swoją kolej. Słucham tej samej muzyki, inspirując
przechodniów, którzy musieli słuchać akurat Lany Del Rey, kiedy myłem okna.
Patrzyli, ale nie rozumieli. Wsiadłem na rower, który codziennie na mnie zerka,
choć się nie porusza. Wyciągnąłem z szafy zepsutą walizkę, której używalność
sięga ponad pół roku wstecz. Czas ją wyrzucić. Nie można się przyzwyczajać do czegoś,
co było dobre kiedyś. Przygotowałem żelazko i deskę do prasowania, żeby na
dzisiejszy wieczór odkurzyć i wyprasować z dawna nienoszoną, całkiem dobrą
koszulę. Cieszą mnie SMS-y wysyłane do i otrzymane od tych samych osób, co
zwykle. Pliki do wydruku wrzuciłem na prostokątnego pendrive'a, którego używam
co najmniej od roku. A do lodówki nie zaglądam, bo tam nawet światła już nie
ma. Wolę podnieść wieko kuferka dobrobytu, w którym schowały się ciastka i
cukierki. Na szafce nocnej leżą nieprzeczytane książki obok tych, którym
oddałem swój czas w zamian za ich mądrość. Nie będę żałował tego, że kładłem
się o 5:30, a wstałem o 10, bo gdybym nie dokończył, gdybym zaborczo uznał, że
sen jest ważniejszy od mojej ciekawości, działałbym wbrew sobie.
A
sylwester? To naprawdę nie ma znaczenia, gdzie go spędzisz. Przykład? Ona i Ja,
mój pokój. Ten rok był tak udany dla nas obojga, że wpadłem na pomysł, by
rzygać tęczą (skoro to hasło też poznałem w tym roku!). W moim przypadku ten
pomysł nie jest rzuconym na wiatr: będzie
tak fajnie, że ho, ho, miejmy innych gdzieś, nie istnieje nikt poza nami.
Nie, dosłownie!
Wczorajsze
zakupy w reprezentatywnym sklepie jednej z sieci spożywczych okraszonej
symbolem owada, którego wiek liczy się kropkami na jego grzbiecie, mnie
zainspirowały. Staliśmy przy alkoholach chwilę, może trochę dłużej. Jedna,
druga, trzecia para. Czysta, czysta, czysta. Nuda! My przynajmniej wyszliśmy
stamtąd nieziemsko zadowoleni!
Przepis
na rzyganie tęczą:
czerwony
- wódka o smaku żurawiny + spaghetti
pomarańczowy
- wódka o smaku mandarynki + szarlotka
żółty
- wódka o smaku cytryny i gruszki
zielony
- wódka limonkowa
niebieski
- kolor banderoli na gazowanym napoju + kolor balonów
fioletowy
- kolor paczki czipsów + okładka Zachcianek (skoro już będziemy pić w
literatkach, to może uda się zorganizować spotkanie literackie?)
A co
się potem z nami stanie? Mam tylko nadzieję, że będziemy działać zgodnie z
przepisem i wszystko się uda!
To właśnie znaczy chwytaj
dzień! Człowiek ma codziennie szansę na szczęście; codziennie może
zmienić życie, nie zmieniając go; pokochaj to, do czego się przyzwyczaiłeś, ale angażuj się coraz bardziej i
nie oszczędzaj. Chwytaj chwile, ucz siebie szczęścia, pokaż innym, że każdy
dzień jest najważniejszy.
Chcę pokazać najpierw sobie, że każdy dzień ważny.
OdpowiedzUsuń